Obozowa lekcja samodzielności – okiem kierownika wypoczynku
Wakacje dobiegły końca – uczniowie wrócili do szkolnych ławek. Organizatorzy tegorocznych obozów podsumowują swoją pracę i zapewne już głowią się nad tym, gdzie jechać za rok i jak przygotować atrakcyjny wypoczynek dla dzieci i młodzieży. Na pewno ja się nad tym zastanawiam.
Na obozy jeżdżę od jedenastu lat. Przez ten czas organizację wyjazdów dzieci i młodzieży obserwowałam w różnych rolach – dziś jestem kierowniczką wypoczynku. Mimo, że organizuję przede wszystkim obozy harcerskie w ramach działalności Związku Harcerstwa Polskiego, co jest specyficzną formą wypoczynku, to pewne schematy i spostrzeżenia pozostają niezmienne i dzisiaj chciałabym się nimi z Wami podzielić.
OBÓZ TO WIERZCHOŁEK GÓRY LODOWEJ
Zarówno dzieci jak i rodzice widzą sam wyjazd – a to tylko w pewnym sensie zwieńczenie wielomiesięcznych przygotowań, bo przecież znalezienie ośrodka, kadry wypoczynku czy przygotowanie programu nie trwa tydzień. Do tego dochodzą formalności związane z planowaniem budżetu czy zgłoszeniem wypoczynku dzieci i młodzieży do kuratorium. Niewiele osób wie, ile problemów pojawia się na chwilę przed wyjazdem i jak ważne jest to, żeby każdy rodzic w karcie kwalifikacyjnej w rubryce „ważne informacje o dziecku” naprawdę poinformował o chorobach, alergiach czy szczególnych potrzebach swojej pociechy. Brak szczerości rodziców wobec organizatora wypoczynku jest najgorsza, a często wielu przykrych sytuacji można by uniknąć właśnie dzięki poprawnemu uzupełnieniu karty, czy zwykłej rozmowie z wychowawcą przed wyjazdem – oczywiście odpowiednio wcześnie, a nie na miejscu zbiórki przed autokarem.
Od zawsze w pracy z dziećmi i rodzicami stawiam na otwarte zasady i transparentność, aby ważne informacje dotyczące organizacji obozu były przekazywane w sposób zrozumiały. Nie zawsze jednak rodzice biorą nasze uwagi na poważnie. Kto z nas nie prosił, by dzieci nie zabierały telefonów, które generują wiele problemów? A już na obozie okazywało się, że 80% uczestników telefon przy sobie ma! Kto z nas nie zwracał uwagi, by dziecko pakowało się samo, a rodzic tylko kontrolował ten proces? A na obozie dziecko w poszukiwaniu kąpielówek rozbrajająco stwierdzało “Nie mam. Widocznie mama nie spakowała”.
Takie sytuacje zaburzają pracę obozu, bo przecież jeden wychowawca, ma pod opieką GRUPĘ dzieci. Każdemu chce poświęcić taką samą ilość czasu, ale fizycznie jest to niemożliwe. Unikanie problemów wynikających właśnie z ignorowania przedobozowych próśb kadry pozwoli na szybszą aklimatyzację dziecka na wyjeździe, szybsze reagowanie na pojawiające się problemy.
Temat z pewnością brzmi znajomo dla nauczycieli organizujących wycieczki szkole. Któż nie doświadczył sytuacji, w której uczeń sporo uwagi poświęca na zaktualizowanie profilu w mediach społecznościowych zamiast słuchać przewodnika lub (o zgrozo!) z każdym problemem dzwoni do rodzica? O ile by było łatwiej, gdyby w pierwszej kolejności uczeń zgłosił problem swojemu wychowawcy…
W niektórych momentach chciałoby się powiedzieć „Rodzicu zaufaj nam, zaufaj swojemu dziecku”! Bo często właśnie rodzic przeżywa wyjazd dziecka bardziej niż ono samo, a dzieci chłoną nasze emocje jak magnes i potem ciężko jest wychowawcom zatamować dziecięcy płacz… Obóz to lekcja samodzielności, lekcja dorastania i ważne by dziecko miało możliwość doświadczyć rozwiązywania pierwszych problemów, by przekraczać swoje granice, a przede wszystkim by przeżywać przygody, które zostaną z nim już na zawsze. Jednak obóz to nie miejsce, gdzie ktoś wychowa dziecko. Zorganizowany wypoczynek rozwinie dziecko, ale nie spowoduje, że po powrocie młody człowiek przestanie, na przykład, spędzać godziny grając w gry. Obóz to też lekcja dla kadry, która, często bardzo młoda, po raz pierwszy spotyka się z odpowiedzialnością za innych. Bo przecież bycie wychowawcą to odpowiedzialność prawna za zdrowie i życie uczestników wypoczynku.
Czy jest jakiś lek na wszystkie obozowe problemy? Tutaj można dyskutować, ale ja wskażę jeden – ZAUFANIE. Zaufanie do kadry, do dzieci, do rodziców, do współpracowników. Zaufanie, którym każda ze stron będzie się obdarzać wzajemnie i choć często można mówić, że jest to kredyt zaufania i trzeba wielu rzeczy by ten kredyt spłacić.
I teraz, kiedy ostatnie obozy zakończyły wypoczynek, gdy opracowywane są podsumowania i rozliczenia tegorocznych wyjazdów w wielu głowach pojawiają się pomysły na akcję pod hasłem „OBÓZ 2024”! Praca “nad obozem” przecież nigdy się nie kończy, ale, gdy już ten obóz trwa to zadowolenie dzieci jest największą nagrodą za trud i poświęcenie włożone w to wydarzenie.